piątek, 23 sierpnia 2013

Osiem.

Hol - pomyślał Filip spoglądając na dziewczynę przyprowadzoną przez Anatola.
Znalazłem hol.
- Lolu to Filip, syn mojego przyjaciela jeszcze za czasów szkoły pogrzebowej. Filipie to Lola Mak, prawnuczka mojej zmarłej przyjaciółki Neli Mak.
- Ja, ja... Ja przyniosłam to - Lola stojąc pomiędzy Nolkowiczem a Filipem z zakłopotaniem wyciągnęła przed siebie zapakowaną tarte.
- Ona myśli że ja tu nic nie jem.  
Filip uśmiechnął się do niej, a Lola obróciła szybko twarz. 
- Lolu skarbie, usiądź z Filipem przy stole - poprowadził ją do krzesła i odchylając szary papier uwolnił zapach gruszek.
- Pięknie pachnie, sama Pani piekła?
- Tak - Lola wbiła wzrok w blat  i zaczęła w duchu odmawiać "Ojcze Nasz". Ta modlitwa to jej tajna broń na strach i stres, odmawiała pacierz zawsze jak karetka przejeżdżała na sygnale, jak się czegoś bała, jak oddawała książki do biblioteki po terminie. Dodawała sobie otuchy modlitwą. Zawsze.
 Dlaczego On się cały czas na mnie patrzy?
- Lola jak tam pijalnia? - Anatol wpakował jedzenie do piekarnika i zarzucając lnianą ścierkę na ramię, przysiadł się do stołu.
- Albert teraz pilnuje wszystkiego, podobno zwolnili ich ze szkoły wcześniej, nie wnikam - uśmiechnęła się lekko a Filipowi stopniało serce.
- Dzisiaj rano jadłem czekoladę z solą. Niesamowite połączenie - spojrzał na nią starając się złapać jej wzrok.
- Sól jest od nas, z Nadmorzem, nie ma lepszego połączenia. Musisz spróbować kiedyś tej z chilli - Anatol wtrąca upijając łyk kawy z kubka.
- No tak, ja ją po prostu mieszam i próbuję i mieszam i tak jakoś wychodzi -  z rozbrajającą szczerością wyznała Lola.

Nagle wstała 
- Przepraszam, ja muszę już iść, Albert został sam, a zbliża się czternasta i wszyscy ruszą na przerwę obiadową. To do widzenia Panu - kiwnęła głową na pożegnanie.
- Ale...- Anatol wstał i patrzył na wychodzącą w pośpiechu z kuchni Lolę.
- Anatol - Filip wstał i szeptem wyznał - znalazłem hol.

Dziewczyna wypadła z domu jak burza ubierając w pośpiechu płaszcz. Oparła się o ścianę budynku i zamknęła oczy
Czego się boisz ? No czego się boisz?

- Czego się boisz?
Lola podskoczyła gwałtownie i otwierając oczy, ujrzała Nolkowicza stojącego w kapciach na ganku.
- Niczego się nie boję, muszę po prostu iść bo jest ruch, Albert jest tam sam, serce mnie boli i brzuch - wyrzuciła z siebie jak z karabinu maszynowego.
- Lola po pierwsze, zmieniałem Ci pieluchy więc wiem kiedy udajesz, że nic się nie dzieję podczas gdy w środku tyka bomba - z udawaną powagą odrzekł Anatol - po drugie Ty nie umiesz kłamać, po trzecie jak się denerwujesz albo czegoś boisz to mrużysz oczy, po czwarte oprócz alergii na pszczoły nic Ci nie dolega więc serce i brzuch bolą Cię ze strachu.
- Nie będę tego słuchać - stała przed nim trzymając się za boki
- Ale posłuchasz - schodząc do niej po trzech stopniach grożącym tonem powiedział 
- Jesteś z cukru? Nie. Od paru łez się nie rozpuścisz, drżysz ze strachu jak osika, a ja Ci mówię, żebyś się nie bała życia. Już dość, już zbierałem Cię nocą z cmentarza, już byłem z Tobą u psychologa, leczyłem Twoją duszę, jak Ojciec . Ale teraz dość. Nie możesz się chować przed ludźmi ze strachu, że ich stracisz. Oni odejdą, Ty odejdziesz. Wszyscy kiedyś stąd znikniemy. 

Patrzyła na niego z coraz bardziej ogromnymi oczami i kiedy pierwsza pojedyncza łza spłynęła po jej nosie, obróciła się na pięcie i poszła przed siebie.



2 komentarze: